Po ogłoszeniu przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej coraz więcej osób, które zaciągnęły tzw. „kredyt frankowy” rozważa skierowanie sprawy na drogę sądową. Jednak nie brakuje głosów przestrzegających przed przesadnym optymizmem. Wielu obserwatorów rynku wskazuje na statystyki, zgodnie z którymi występuje duża rozbieżność w orzecznictwie sądów.
Jednakże, zgodnie z publikowanymi raportami, w 2019 r. siedem na dziesięć orzeczeń zapadało na korzyść kredytobiorców. Dane te wskazują, że wyrok TSUE faktycznie stanowił przełom na korzyść konsumentów. Czy w takiej sytuacji osoba, która rozważa skierowanie do banku wezwania do polubownego zakończenia sporu może liczyć na pozytywną odpowiedź?
Z naszego doświadczenia wynika, że obecnie banki przyjmują strategię rozwiązywania sporu na drodze sądowej. Jednakże dopiero kilka procent kredytobiorców zdecydowało się na wystąpienie z powództwem. Przy utrzymaniu się dotychczasowego trendu w orzecznictwie, a także licznego kierowania roszczeń do sądów przez „frankowiczy”, sytuacja ta może ulec zmianie.
W przypadku zwiększania się prawdopodobieństwa przegrania sprawy na drodze sądowej sektor bankowy może rozpocząć pracę nad opracowywaniem propozycji ugodowych. Co istotne, polskie prawo pozwala na zawarcie ugody sądowej, już po wszczęciu postępowania. Powszechne pozywanie banków przez kredytobiorców stanowić może czynnik przyspieszający decyzję o kończeniu postępowań na drodze ugody.